„Kjułejowo-elcowy” epizod

Skuszony ofertą zamieszczoną na GoldenLine.pl postanowiłem wysłać swoje naprędce sklecone CV do jednej z Warszawskich firm, Porting House. Dosyć luźno (aż nazbyt ;)) napisane, brak szkoły (nie miałem wówczas ukończonej nawet policealnej) – pomyślałem, że raczej i tak nic z tego nie będzie i wszystko wyląduje w koszu – próbować jednak warto – pomyślałem. Warto! Ku mojemu zaskoczeniu zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną, notabene pierwszą w moim krótkim życiu – a więc byłem już w tej „lepszej grupie”. Na wejściu do mnie dotarło, że PH nie jest jakąś tam małą firemką tylko częścią CDProjektu. Huh! Dzień dobry, gadka szmatka, parę testów, do widzenia, odezwiemy się. A jako, że jestem urodzonym pesymistą byłem pewien, że nie zostanę przyjęty. Kolejny raz życie pozytywnie mnie  zaskoczyło bo od lipca 2010, podjąłem pracę jako QA Tester i LC Tester.

Wszystko co dobre zawsze się kończy.

Co prawda praca nie należała do najlżejszych i najwdzięczniejszych (coś w stylu: „kowal zawinił, cygana powiesili”), ale za to była względnie przyjemna (no może nie wliczając w to X-Factor :P), zlecenia dostawałem dosyć rzadko, tak zarobki były w miarę ok, a ludzie jak najbardziej rzeczowi i sympatyczni. Niestety idylla się skończyła, a Porting House stał się martwym satelitą GOGa. Przez te pół roku całkowicie zweryfikowałem swoje podejście do życia i do naszej growej branży. Zdążyłem się nabiegać, najeździć, naśpiewać (do dziś mam traumę ;P) i namordować za co najmniej dwa życia przeciętnego gracza.

Na koniec wklejam zdjęcie orka, który zawsze witał mnie nieopodal schodów prowadzących do „czerwonych” i naszej „szklarni” (wtedy jeszcze bez pudła na łbie ;]).

~ - autor: berionpl w dniu 27 grudnia 2010.

Komentarze 2 to “„Kjułejowo-elcowy” epizod”

  1. Fajna postać :) Życzę Ci dobrej pracy.

  2. Dzięki. Jestem w trakcie poszukiwań. ;)

Dodaj komentarz